"Jeśli jest
jakieś... Jakieś potem, to mam nadzieję, że nie jest tam ciemno. I mam
nadzieję, że się pamięta. To okropne musieć wiecznie błąkać się w ciemności,
nie wiedząc kim byłem ani co tam robię, nie wiedząc nawet, że kiedyś otaczało
mnie coś innego."
S. King - "Wielki
Marsz"
Całą Salę ogarniał
mrok, który nie przepuszczał przez siebie nawet drobnych przebłysków światła.
Wszystkie zgromadzone diabły milczały, z zamkniętymi oczami. Tron stojący na
środku pomieszczenia ozdobiony był po jednej stronie czarnymi, a po drugiej
stronie białymi różami. Obok niego natomiast stała korona, umieszczona w
szklanej szkatułce wokół której latały małe, szare kruki. Jednak nawet one nie
zdołały zepsuć panującej wokół ciszy.
Nagle rozbrzmiały
dzwony. Do pokoju, przez ogromne Drzwi Piekieł, weszła Angela. Była blada jak
malarskie płótno, jej czarne jak smoła włosy, zaczesane były na bok, a
przyciągające, szmaragdowe oczy podkreślone zostały ciemnym makijażem. Na jej
szczupłym ciele, spoczywała ciemna suknia, złożona w górnej części z matowego
gorsetu oraz czarnej koronki, natomiast na dole z czarnych róż i ciemnego
tiulu. Jej stopy były bose. Kreacja ciągnęła się za dziewczyną, która szła
bardzo powoli w stronę tronu. Każdy diabeł przyglądał jej się uważnie,
podziwiając tą zdumiewającą urodę.
Zza jednej z
zawieszonych na uroczystość, czerwonych kurtyn, wyłonili się Azazel, Lucyfer,
Mefisto, Misteria oraz Nemezis. Wszyscy ubrani w czarne suknie oraz garnitury.
Azazel podszedł do tronu, na którym Angela zdążyła już zasiąść. Spoglądała na
wszystkich z zimnem i wyrachowaniem w oczach, a jej twarz była jak z kamienia-
bez emocji, bez uczuć.
- Czas rozpocząć
koronację!- powiedział piękny diabeł sięgając po koronę. Kiedy ją wyjął,
rozbłysła wyczuwając diabelskie dłonie. Azazel delikatnie ułożył ja na głowie
dziewczyny.
I nagle wszystko
stanęło.
Zupełnie jakby
ktoś zatrzymał czas, wstrzymując wskazówki zegara przed następnym ruchem.
Jedynie Angela pozostawała świadoma i żywa w tej pułapce czasu. Poczuła jak
korona, która znajdowała się na jej głowie zaczyna się powoli podnosić,
przenosząc się w miejsce przed nią.
- Jesteś wyjątkową
osobą, Angelo. Nigdy nie czułem tak ogromnej mocy, od żadnego z diabłów. Choć
musze przyznać, że niewielu nosiło mnie na swej głowie – odezwał się głos,
dochodzący z korony.
- Nie wiedziałam,
że rzeczy nieożywione mogą mówić.
- O wielu rzeczach
jeszcze nie wiesz. Ale z innego powodu zatrzymałem czas. Otóż, nadszedł moment
aby przydzielić ci moce. W normalnej sytuacji, przy pospolitym diable zrobiłbym
to publicznie. Jednak ty jesteś inna, Angelo. Nikt nie może się jawnie
dowiedzieć o twej mocy. W każdym razie nie ode mnie.
- A więc? Cóż to
za tajemnicze moce chcesz mi ofiarować?- zapytała zaintrygowana dziewczyna.
- Najważniejsza z
nich to tortury umysłem. Jest to chyba jedna z najpotężniejszych mocy jakie
mógłbym ci podarować. Otrzymasz również niewidzialność, dar języków oraz
teleportację którą posiada każdy diabeł Wyższej Klasy – powiedziała korona, z
powrotem wracając na głowę, Angeli.
- Czyli mogę
znęcać się nad ludźmi, używając do tego tylko myśli?
- Dokładnie. Pora
przywrócić czas. Żegnaj Angelo, mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz swoje
moce- powiedziała ostatni raz korona, po czym zamilkła.
Wskazówki zegara
ruszyły w dalszą podróż.
- Z pewnością
dobrze to wykorzystam, możesz być tego pewny- szepnęła do siebie dziewczyna,
przybierając na twarz tajemniczy uśmiech.
& &&
Angela musiała się
skupić. Zamknęła oczy i przybrała poważny wyraz twarzy. Jak zwykle wyglądała na
zimną i wyrachowaną, jednak po dłuższym przyglądaniu się można było dostrzec u
niej niemal niewidoczny uśmieszek. Wszyscy patrzyli z uwagą na nową królową ,
jednak nikt nie odważył się odezwać. Nigdy nie było wiadomo jak dziewczyna
zareaguje na złamanie ciszy, jaką stworzyła.
I nagle jeden z
diabłów upadł na ziemię i począł wyginać się w
nienaturalne pozy. Z jego gardła wydobywał się głuchy krzyk. Chwilę
później tak samo skończył drugi, kolejny, i jeszcze następny. Takim sposobem,
po minucie wszyscy w Sali, zwijali się z bólu. Wszyscy prócz diabłów wyższej
hierarchii: Lucyfera, Mefistofelesa, Nemezis, Misterii i Azazela. Oni pozostali przytomni, jednak nie
mogli uwierzyć, że sprawy przybrały właśnie taki obrót. To co się działo, było
straszne. Angela z największą satysfakcją sprawiała wszystkim ból. Była taka
potężna. Takie osoby jak ona,
doprowadzały niegdyś Piekło do ruiny,
sprawiały że panowała tam anarchia. I te czasu powróciły.
Dziewczyna
otworzyła oczy i rozejrzała się po Sali. Uśmiech na jej twarzy jeszcze bardziej
urósł. Kiedy jednak wzrok napotkał na nienaruszone diabły, ogarnęła ją złość.
„Co
poszło nie tak?” pomyślała
z wściekłością. Jeszcze raz spróbowała zebrać wszystkie myśli i wyobrazić sobie
jak Upadłe Anioły padają na ziemię i przechodzą największe katusze. Jednak mimo
wszelkich starań, nic się nie wydarzyło.
- Nie działają na
nas, twoje moce. Staliśmy się na nie odporni. Jako diabły wyższej klasy jesteśmy
zupełnie nienaruszalni, nawet przez królową- powiedział Azazel, podchodząc do
Angeli.- Ale widzę, że czerpiesz ogromną satysfakcję z zadawania innym bólu.
Nie dziwne, że posiadłaś taką, a nie inną moc.
- Rzeczywiście,
jest ona dość... przydatna- stwierdziła dziewczyna, obdarzając diabła
uśmiechem.- A ty, Azazelu, jaki dar otrzymałeś od losu?
- Jestem królem
czasu. Mogę nad nim panować. Myślę, że umiejętność ta przydaję się w walce z
każdym przeciwnikiem, ponieważ zawsze jestem o krok przed nim. Zawsze.
- A ty?- spytała
Angela wskazując na Lucyfera.- I reszta?
- Nie zauważyłaś
jeszcze zdolności Lucyfera? Przecież chyba każdy tutaj, na Ziemi oraz na górze
wie, że Lucyfer jest panem ognia. I bardzo często z niego korzysta- powiedział
Azazel uśmiechając się kpiąco.- Co do reszty to Mefistofeles, którego nie
miałaś okazji wcześniej poznać, umie ożywiać rzeczy nieożywione; Nemezis panuje
nad różnorodnymi klęskami, natomiast Misteria, której również dotąd nie znałaś,
pała się tworzeniem różnych przedmiotów z niczego. Jak widzisz każdy z nas
posiada potężną moc, której nigdy nie zawahamy się użyć, jeżeli przyjdzie taka
potrzeba.
- Mam to uznać za
groźbę?
- Ja nie grożę, ja
ostrzegam. Piekło od tej pory jest twoim królestwem i masz obowiązek się nim
opiekować i rządzić na tyle sprawiedliwie na ile twa królewska duma ci na to
pozwoli. Nikt nie będzie na tobie tego wymuszał, ale pamiętaj- diabły mają oczy
i jeżeli zauważą, że próbujesz wprowadzić anarchię to gorzko tego pożałujesz.
Był kiedyś taki jeden król… Obecnie znajduje się w Nicości i raczej szybko z
niej nie powróci.
- Jak miał na
imię?- spytała coraz bardziej zaciekawiona Angela. Czuła, że dzięki temu
tajemniczemu diabłu jej plan stanie się znacznie łatwiejszy do zrealizowania. W
końcu dwóch potężnych władców nie da się zrzucić tak łatwo.
- Azazel pohamuj
się zanim cokolwiek powiesz!- krzyknął Lucyfer zanim piękny diabeł zdążył
otworzyć usta.- Ten niezrównoważony wariat omal nie pogrążył całego królestwa.
Nie ma potrzeby, by królowa znała
jego imię. Jego plugawe imię.
- Lucyferze, ty
serio myślisz, że ja się nie dowiem tego bez waszej pomocy?
Czerwono włosy
diabeł zamilkł, a jego zwykle uśmiechnięta twarz, nagle spochmurniała. Czuł,
gdzieś tam głęboko, że ta dziewczyna jest jak fatum. Nierozważna, nieprzewidywalna
i całkowicie nieodwracalna. Oraz niebezpieczna. Nikt jej nie powstrzyma ani
nikt nie odwiedzie jej od pomysłu. Bo nie da rady. Bo przecież to ona jest królową.
- To powiesz mi to
imię, czy mam sama je wyszukać?
&&&
Otchłań należała
do dość specyficznych miejsc. Nie było w niej pusto, jak można było się
spodziewać patrząc na jej nazwę. Ona była po prostu… opustoszała. Wzbudzała w
tobie uczucie osamotnienia, niewyobrażalnej pustki, pojawiającej się gdzieś tam
w głębi serca. O ile po tych wszystkich przeżyciach jesteś w stanie jeszcze
przypomnieć sobie, że posiadasz takowy narząd. Mijasz dusze nieznajomych ci
osób, jednak nie możesz do nich nic powiedzieć; jesteś niczym duch wśród żywych
dusz. I błądzisz tak po nieznanych ci drogach czując pragnienie i głód, ale nie
jesteś w stanie ich zaspokoić. To trochę tak jakbyś się topił i nie mógł
zaczerpnąć odrobiny tlenu, a jednocześnie nie mógł umrzeć. Wieczna udręka.
Asmodeusz dobrze
znał ten stan. Już wiele lat błąkał się po Otchłani i z dnia na dzień czuł się bardziej
wyniszczony. Jego własna moc doszczętnie go wykańczała, a on nie miał jak
zakończyć tej męki. To co się działo z jego organizmem w Piekle było niczym w
porównaniu z tym co działo się tutaj. Jasność jego umysłu, jego inteligencje
przyćmiły szaleńcze myśli, od których nijak nie miał jak się uwolnić. Z mistrza
i króla stał się pospolitym wariatem. I po raz pierwszy od wielu stuleci, bał
się. Czuł strach przed następnym dniem, następną godziną minutą, sekundą. Już
nawet nie był w stanie używać swojej mocy. W tym miejscu była mu całkowicie
bezużyteczna. Bo w końcu co mógł zniszczyć? Próbował skończyć z sobą, ale nie
mógł, bo już był w miejscu do którego trafiały zniszczone przez niego
przedmioty oraz zlikwidowane przez niego dusze. Już nie mógł się bardziej
ukarać.
Nagle przed
diabłem pojawiło się oślepiające światło. Czuł potworny ból oczu, zupełnie
jakby ktoś mu je wypalał. Po krótkiej chwili blask ustał, a przed nim pojawiła
się kobieta. Była niezwykle szczupła oraz wysoka. Ubrana była w suknię złożoną
z gorsetu oraz tiulowej spódnicy, lecz nie miała żadnych butów. Intensywna
zieleń jej oczu mierzyła całe jego ciało.
- Cóż nie
spodziewałam się, że tak wygląda najniebezpieczniejszy z diabłów. Zaskoczyłeś
mnie, Asmodeuszu- powiedziała kobieta, przybierając na bladą twarz zgryźliwy
uśmiech.
Diabeł nie miał
pojęcia czy zdarzył się cud, czy już całkowicie poskradał zmysły. On ją słyszał.
Za to ona go widziała. A może to tylko sen? Może to wyobraźnia płata mu figle i
tak naprawdę ta kobieta nie istnieje?
- Straciłeś
zdolność mówienia po trafieniu do Otchłani? Potrzebuje mówiącego pomocnika, a nie niemowy- ponagliła zirytowana
dziewczyna.
- Ja…- zająkał się
diabeł, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.- Po co ci jestem potrzebny? I kim ty
jesteś? Mam nadzieje, że nie jest to kolejny wytwór mego szaleńczego umysłu, bo
byłbym wtedy niezwykle zawiedziony.
- Oh, czyli
wątpisz w mą prawdziwość Asmodeuszu? Czy gdybym nie istniała zrobiłabym to-
odparła kobieta, zbliżając się do Upadłego i obdarzając go namiętnym
pocałunkiem. Przez ciało Asmodeusza przeszedł dreszcz, dostarczający jego
zimnemu ciału ogromną dawkę ciepła. Teraz już wiedział, że to nie mógł być sen.
Takich uczuć nie doświadcza się w snach
- A na imię mi
Angela- dopowiedziała królowa, odsuwając się od mężczyzny.
- Bardzo mi miło
Panią poznać. A więc czego ode mnie potrzebujesz, Angelo? Choć w sumie wątpię,
żeby pospolity szaleniec mógłby w czymś pomóc takiej osobie jak ty.
- Oh nawet nie
masz pojęcia, jak jesteś mi potrzebny. Chce żebyś wrócił ze mną do Piekła i
sprawował rządy jako mój pomocnik. Pomocnik królowej.
Bardzo długo nie pisałam. Oj bardzo, bardzo długo. Aż zastanawiam się czy ktokolwiek jeszcze pamięta o tym blogu, bo strasznie go zaniedbałam. Nie pisze od października. I przepraszam. Wtedy zupełnie porzuciłam to opowiadanie, myślałam, że skoro nie mam pomysłu nie ma sensu go pisać. Ale nagle mnie olśniło. I pomysł się pojawił. I cieszę się, bo żałowałabym gdybym odrzuciła to co dotychczas stworzyłam. A więc mam nadziej, że zagłębicie się w historię od nowa. I będziecie ze mną na długo.
Mrs. Darkness
Cześć! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś! Już czekam na kolejny rozdział bo robi się naprawdę ciekawie
OdpowiedzUsuńDlaczego nie kontynuujesz tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńKontynuuj opowiadanie, wciągnęłam się :)
OdpowiedzUsuń