poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 5

"Jeśli jest jakieś... Jakieś potem, to mam nadzieję, że nie jest tam ciemno. I mam nadzieję, że się pamięta. To okropne musieć wiecznie błąkać się w ciemności, nie wiedząc kim byłem ani co tam robię, nie wiedząc nawet, że kiedyś otaczało mnie coś innego."
                                                 S. King - "Wielki Marsz"


Całą Salę ogarniał mrok, który nie przepuszczał przez siebie nawet drobnych przebłysków światła. Wszystkie zgromadzone diabły milczały, z zamkniętymi oczami. Tron stojący na środku pomieszczenia ozdobiony był po jednej stronie czarnymi, a po drugiej stronie białymi różami. Obok niego natomiast stała korona, umieszczona w szklanej szkatułce wokół której latały małe, szare kruki. Jednak nawet one nie zdołały zepsuć panującej wokół ciszy.
Nagle rozbrzmiały dzwony. Do pokoju, przez ogromne Drzwi Piekieł, weszła Angela. Była blada jak malarskie płótno, jej czarne jak smoła włosy, zaczesane były na bok, a przyciągające, szmaragdowe oczy podkreślone zostały ciemnym makijażem. Na jej szczupłym ciele, spoczywała ciemna suknia, złożona w górnej części z matowego gorsetu oraz czarnej koronki, natomiast na dole z czarnych róż i ciemnego tiulu. Jej stopy były bose. Kreacja ciągnęła się za dziewczyną, która szła bardzo powoli w stronę tronu. Każdy diabeł przyglądał jej się uważnie, podziwiając tą zdumiewającą urodę.
Zza jednej z zawieszonych na uroczystość, czerwonych kurtyn, wyłonili się Azazel, Lucyfer, Mefisto, Misteria oraz Nemezis. Wszyscy ubrani w czarne suknie oraz garnitury. Azazel podszedł do tronu, na którym Angela zdążyła już zasiąść. Spoglądała na wszystkich z zimnem i wyrachowaniem w oczach, a jej twarz była jak z kamienia- bez emocji, bez uczuć.
- Czas rozpocząć koronację!- powiedział piękny diabeł sięgając po koronę. Kiedy ją wyjął, rozbłysła wyczuwając diabelskie dłonie. Azazel delikatnie ułożył ja na głowie dziewczyny.

I nagle wszystko stanęło.
Zupełnie jakby ktoś zatrzymał czas, wstrzymując wskazówki zegara przed następnym ruchem. Jedynie Angela pozostawała świadoma i żywa w tej pułapce czasu. Poczuła jak korona, która znajdowała się na jej głowie zaczyna się powoli podnosić, przenosząc się w miejsce przed nią.
- Jesteś wyjątkową osobą, Angelo. Nigdy nie czułem tak ogromnej mocy, od żadnego z diabłów. Choć musze przyznać, że niewielu nosiło mnie na swej głowie – odezwał się głos, dochodzący z korony.
- Nie wiedziałam, że rzeczy nieożywione mogą mówić.
- O wielu rzeczach jeszcze nie wiesz. Ale z innego powodu zatrzymałem czas. Otóż, nadszedł moment aby przydzielić ci moce. W normalnej sytuacji, przy pospolitym diable zrobiłbym to publicznie. Jednak ty jesteś inna, Angelo. Nikt nie może się jawnie dowiedzieć o twej mocy. W każdym razie nie ode mnie.
- A więc? Cóż to za tajemnicze moce chcesz mi ofiarować?- zapytała zaintrygowana dziewczyna.
- Najważniejsza z nich to tortury umysłem. Jest to chyba jedna z najpotężniejszych mocy jakie mógłbym ci podarować. Otrzymasz również niewidzialność, dar języków oraz teleportację którą posiada każdy diabeł Wyższej Klasy – powiedziała korona, z powrotem wracając na głowę, Angeli.
- Czyli mogę znęcać się nad ludźmi, używając do tego tylko myśli?
- Dokładnie. Pora przywrócić czas. Żegnaj Angelo, mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz swoje moce- powiedziała ostatni raz korona, po czym zamilkła.

Wskazówki zegara ruszyły w dalszą podróż.
- Z pewnością dobrze to wykorzystam, możesz być tego pewny- szepnęła do siebie dziewczyna, przybierając na twarz tajemniczy uśmiech.

&&&

Angela musiała się skupić. Zamknęła oczy i przybrała poważny wyraz twarzy. Jak zwykle wyglądała na zimną i wyrachowaną, jednak po dłuższym przyglądaniu się można było dostrzec u niej niemal niewidoczny uśmieszek. Wszyscy patrzyli z uwagą na nową królową , jednak nikt nie odważył się odezwać. Nigdy nie było wiadomo jak dziewczyna zareaguje na złamanie ciszy, jaką stworzyła.
I nagle jeden z diabłów upadł na ziemię i począł wyginać się w  nienaturalne pozy. Z jego gardła wydobywał się głuchy krzyk. Chwilę później tak samo skończył drugi, kolejny, i jeszcze następny. Takim sposobem, po minucie wszyscy w Sali, zwijali się z bólu. Wszyscy prócz diabłów wyższej hierarchii: Lucyfera, Mefistofelesa, Nemezis, Misterii i  Azazela. Oni pozostali przytomni, jednak nie mogli uwierzyć, że sprawy przybrały właśnie taki obrót. To co się działo, było straszne. Angela z największą satysfakcją sprawiała wszystkim ból. Była taka potężna. Takie osoby  jak ona, doprowadzały niegdyś  Piekło do ruiny, sprawiały że panowała tam anarchia. I te czasu powróciły.
Dziewczyna otworzyła oczy i rozejrzała się po Sali. Uśmiech na jej twarzy jeszcze bardziej urósł. Kiedy jednak wzrok napotkał na nienaruszone diabły, ogarnęła ją złość.
„Co poszło nie tak?” pomyślała z wściekłością. Jeszcze raz spróbowała zebrać wszystkie myśli i wyobrazić sobie jak Upadłe Anioły padają na ziemię i przechodzą największe katusze. Jednak mimo wszelkich starań, nic się nie wydarzyło.
- Nie działają na nas, twoje moce. Staliśmy się na nie odporni. Jako diabły wyższej klasy jesteśmy zupełnie nienaruszalni, nawet przez królową- powiedział Azazel, podchodząc do Angeli.- Ale widzę, że czerpiesz ogromną satysfakcję z zadawania innym bólu. Nie dziwne, że posiadłaś taką, a nie inną moc.
- Rzeczywiście, jest ona dość... przydatna- stwierdziła dziewczyna, obdarzając diabła uśmiechem.- A ty, Azazelu, jaki dar otrzymałeś od losu?
- Jestem królem czasu. Mogę nad nim panować. Myślę, że umiejętność ta przydaję się w walce z każdym przeciwnikiem, ponieważ zawsze jestem o krok przed nim. Zawsze.
- A ty?- spytała Angela wskazując na Lucyfera.- I reszta?
- Nie zauważyłaś jeszcze zdolności Lucyfera? Przecież chyba każdy tutaj, na Ziemi oraz na górze wie, że Lucyfer jest panem ognia. I bardzo często z niego korzysta- powiedział Azazel uśmiechając się kpiąco.- Co do reszty to Mefistofeles, którego nie miałaś okazji wcześniej poznać, umie ożywiać rzeczy nieożywione; Nemezis panuje nad różnorodnymi klęskami, natomiast Misteria, której również dotąd nie znałaś, pała się tworzeniem różnych przedmiotów z niczego. Jak widzisz każdy z nas posiada potężną moc, której nigdy nie zawahamy się użyć, jeżeli przyjdzie taka potrzeba.
- Mam to uznać za groźbę?
- Ja nie grożę, ja ostrzegam. Piekło od tej pory jest twoim królestwem i masz obowiązek się nim opiekować i rządzić na tyle sprawiedliwie na ile twa królewska duma ci na to pozwoli. Nikt nie będzie na tobie tego wymuszał, ale pamiętaj- diabły mają oczy i jeżeli zauważą, że próbujesz wprowadzić anarchię to gorzko tego pożałujesz. Był kiedyś taki jeden król… Obecnie znajduje się w Nicości i raczej szybko z niej nie powróci.
- Jak miał na imię?- spytała coraz bardziej zaciekawiona Angela. Czuła, że dzięki temu tajemniczemu diabłu jej plan stanie się znacznie łatwiejszy do zrealizowania. W końcu dwóch potężnych władców nie da się zrzucić tak łatwo.
- Azazel pohamuj się zanim cokolwiek powiesz!- krzyknął Lucyfer zanim piękny diabeł zdążył otworzyć usta.- Ten niezrównoważony wariat omal nie pogrążył całego królestwa. Nie ma potrzeby, by królowa znała jego imię. Jego plugawe imię.
- Lucyferze, ty serio myślisz, że ja się nie dowiem tego bez waszej pomocy?
Czerwono włosy diabeł zamilkł, a jego zwykle uśmiechnięta twarz, nagle spochmurniała. Czuł, gdzieś tam głęboko, że ta dziewczyna jest jak fatum. Nierozważna, nieprzewidywalna i całkowicie nieodwracalna. Oraz niebezpieczna. Nikt jej nie powstrzyma ani nikt nie odwiedzie jej od pomysłu. Bo nie da rady.  Bo przecież to ona jest królową.
- To powiesz mi to imię, czy mam sama je wyszukać?

&&&

Otchłań należała do dość specyficznych miejsc. Nie było w niej pusto, jak można było się spodziewać patrząc na jej nazwę. Ona była po prostu… opustoszała. Wzbudzała w tobie uczucie osamotnienia, niewyobrażalnej pustki, pojawiającej się gdzieś tam w głębi serca. O ile po tych wszystkich przeżyciach jesteś w stanie jeszcze przypomnieć sobie, że posiadasz takowy narząd. Mijasz dusze nieznajomych ci osób, jednak nie możesz do nich nic powiedzieć; jesteś niczym duch wśród żywych dusz. I błądzisz tak po nieznanych ci drogach czując pragnienie i głód, ale nie jesteś w stanie ich zaspokoić. To trochę tak jakbyś się topił i nie mógł zaczerpnąć odrobiny tlenu, a jednocześnie nie mógł umrzeć. Wieczna udręka.
Asmodeusz dobrze znał ten stan. Już wiele lat błąkał się po Otchłani i z dnia na dzień czuł się bardziej wyniszczony. Jego własna moc doszczętnie go wykańczała, a on nie miał jak zakończyć tej męki. To co się działo z jego organizmem w Piekle było niczym w porównaniu z tym co działo się tutaj. Jasność jego umysłu, jego inteligencje przyćmiły szaleńcze myśli, od których nijak nie miał jak się uwolnić. Z mistrza i króla stał się pospolitym wariatem. I po raz pierwszy od wielu stuleci, bał się. Czuł strach przed następnym dniem, następną godziną minutą, sekundą. Już nawet nie był w stanie używać swojej mocy. W tym miejscu była mu całkowicie bezużyteczna. Bo w końcu co mógł zniszczyć? Próbował skończyć z sobą, ale nie mógł, bo już był w miejscu do którego trafiały zniszczone przez niego przedmioty oraz zlikwidowane przez niego dusze. Już nie mógł się bardziej ukarać.
Nagle przed diabłem pojawiło się oślepiające światło. Czuł potworny ból oczu, zupełnie jakby ktoś mu je wypalał. Po krótkiej chwili blask ustał, a przed nim pojawiła się kobieta. Była niezwykle szczupła oraz wysoka. Ubrana była w suknię złożoną z gorsetu oraz tiulowej spódnicy, lecz nie miała żadnych butów. Intensywna zieleń jej oczu mierzyła całe jego ciało.
- Cóż nie spodziewałam się, że tak wygląda najniebezpieczniejszy z diabłów. Zaskoczyłeś mnie, Asmodeuszu- powiedziała kobieta, przybierając na bladą twarz zgryźliwy uśmiech.
Diabeł nie miał pojęcia czy zdarzył się cud, czy już całkowicie poskradał zmysły. On ją słyszał. Za to ona go widziała. A może to tylko sen? Może to wyobraźnia płata mu figle i tak naprawdę ta kobieta nie istnieje?
- Straciłeś zdolność mówienia po trafieniu do Otchłani? Potrzebuje mówiącego pomocnika, a nie niemowy- ponagliła zirytowana dziewczyna.
- Ja…- zająkał się diabeł, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.- Po co ci jestem potrzebny? I kim ty jesteś? Mam nadzieje, że nie jest to kolejny wytwór mego szaleńczego umysłu, bo byłbym wtedy niezwykle zawiedziony.
- Oh, czyli wątpisz w mą prawdziwość Asmodeuszu? Czy gdybym nie istniała zrobiłabym to- odparła kobieta, zbliżając się do Upadłego i obdarzając go namiętnym pocałunkiem. Przez ciało Asmodeusza przeszedł dreszcz, dostarczający jego zimnemu ciału ogromną dawkę ciepła. Teraz już wiedział, że to nie mógł być sen. Takich uczuć nie doświadcza się w snach
- A na imię mi Angela- dopowiedziała królowa, odsuwając się od mężczyzny.
- Bardzo mi miło Panią poznać. A więc czego ode mnie potrzebujesz, Angelo? Choć w sumie wątpię, żeby pospolity szaleniec mógłby w czymś pomóc takiej osobie jak ty.

- Oh nawet nie masz pojęcia, jak jesteś mi potrzebny. Chce żebyś wrócił ze mną do Piekła i sprawował rządy jako mój pomocnik. Pomocnik królowej.


Bardzo długo nie pisałam. Oj bardzo, bardzo długo. Aż zastanawiam się czy ktokolwiek jeszcze pamięta o tym blogu, bo strasznie go zaniedbałam. Nie pisze od października. I przepraszam. Wtedy zupełnie porzuciłam to opowiadanie, myślałam, że skoro nie mam pomysłu nie ma sensu go pisać. Ale nagle mnie olśniło. I pomysł się pojawił. I cieszę się, bo żałowałabym gdybym odrzuciła to co dotychczas stworzyłam. A więc mam nadziej, że zagłębicie się w historię od nowa. I będziecie ze mną na długo. 

Mrs. Darkness