piątek, 6 września 2013

Rozdział 3


"Dbaj o wolność, władza to niewola. Niewola umysłu władcy rządnego krwi i ludziach mu podległych, oraz "niewolników", którymi rządzi."
Autor Nieznany





Ciemność.
Wszechobecny mrok. To niezręczne uczucie kiedy otwierasz oczy, a czarna dziura nadal przed tobą widnieje. Teraz temu towarzyszył również ból. Zupełnie nie do zniesienia. Pozostaje tylko krzyczeć. A jednak wokół panowała cisza.
Na środku pomieszczenia, o ile tak to można było w ogóle nazwać, wisiała dziewczyna. Angela. Co jakiś czas jej ciało wyginało się, wydając przy tym dźwięk łamanych kości. Ona jednak nie odezwała się. Miała ciągle zamknięte oczy, a jej twarz nie ukazywała żadnych emocji. Jakby była z kamienia.
I znowu kolejny promień bólu. Paradoksalnie był on przyjemny. W każdym razie dla dziewczyny. Ona odczuwała niezmierzoną rozkosz, przy każdym kolejnym wstrząsie, przy każdej kolejnej połamanej kości. Było to spowodowane.... Właśnie, czym to było spowodowane? Tym, że w końcu zaznała cierpienia? Że poczuła na sobie jak to wygląda kiedy czujesz upływające z siebie życie, wyrywanie serca z piersi? A ona nie umierała, bo nie mogła umrzeć. Już nie. Tak więc były to jeszcze gorsze męczarnie, nie mające końca. Czy każdy diabeł coś takiego przeżywał?
Oczywiście, że nie.
Ona przecież była wyjątkowa. Była „edycją limitowaną”. Ale czy kiedykolwiek o to prosiła? Jedynym jej celem w życiu było zabijanie i dokonanie zemsty. Odebrano jej ten cel, skazując na Piekło.

Nagle dziewczyna poczuła się tak jakby jej czaszka wybuchała. Ból rozsadzający jej głowę, był nie do zniesienia. Z jej włosów poczęły się wyłaniać małe, zgrabne różki w kolorze rażącego rubinu. Były piękne i idealnie komponowały się z czernią jej włosów i z zielonymi oczami. Ale kto by myślał w takiej chwili o wyglądzie?
Kolejna fala bólu napływała z pleców. Tym razem udręka była o wiele większa. A z tym również ekstaza. Rozkosz i cierpienie w jednym. Dziewczyna czuła jak skóra na jej plecach zostaje rozrywana. Czuła jak przez jej kości i mięśnie coś olbrzymiego próbuje się wydostać. Skrzydła. Dwa giganty, pokryte z jednej strony czarnym, a drugiej białym, pierzem. Były jeszcze bardziej niesamowite niż można było sobie wyobrażać. Takie wielkie, a jednocześnie lekkie i wygodne. I znowu jej myśli zakręciły się wokół nieistotnych rzeczy.
Lecz nagle wszystkie myśli zniknęły. Rozmyły się. Ciemność się pogłębiła, ale Angela już nie wiedziała co się dalej działo. Już niczego nie była świadoma.


&&&


Angela obudziła się w ogromnym, gotyckim pokoju. Leżała na łóżku, pokrytym czarną pościelą, a nad nią wznosił się baldachim z czerwonej satyny.
Dziewczyna ostrożnie podniosła bladą dłoń do góry, dotykając swojej głowy. Napotkała na niej dwie, wystające przeszkody w postaci rogów. Były bardzo zgrabne i matowe.  Później ręka Angeli powędrowała w stronę pleców. Nie było tam już ran, które powinny zostać po skrzydłach. Skrzydeł też nie było. Dziwne.
Ogólnie dziewczyna nie wiele pamiętała z poprzedniej nocy, jedynie pojedyncze urywki z momentu w którym tworzyły się u niej rogi i skrzydła. Nic więcej. Choć może... Idealnie pamiętała ból i towarzyszącą mu rozkosz. Takich odczuć nie da się zapomnieć. Przynajmniej wie teraz co to znaczy cierpieć, a nie tylko widzieć cierpienie swoich ofiar. Ból uczy. Uczy żyć i postępować odpowiednio ze sobą. Pozwala kształcić charakter i poglądy na temat świata. Ból jest nieodłączną częścią człowieka. Każdego, bez wyjątku.

- Widzę, że wstałaś.- powiedział wytworny głos, dochodzący z krzesła obok dziewczyny. Azazel.- Witaj w naszych szeregach, Angelo.
- Jak się czujesz?- zapytał Lucyfer, który pojawił się nagle obok pięknego diabła. Zupełnie jakby wyrósł z ziemi.
- Dobrze, ale skąd ty...
- Umiemy się teleportować. To jedna z diabelskich umiejętności.- odpowiedział Azazel, mimo że pytanie nie było skierowane do niego.- Ty też posiadasz ten dar. W końcu jesteś jedną z nas.
- Aha. Rozumiem. Czy jest jeszcze coś, co powinnam wiedzieć? Jakieś kolejne niewyjaśnione tajemnice, sekrety o których nie zostałam powiadomiona?- zapytała Angela.
- Kochanie, jest wiele spraw o których nie wiesz. Ale nie możemy...- zaczął Lucyfer, lecz przerwał widząc narastającą wściekłość na twarzy dziewczyny.
- Nie możecie?- krzyknęła, raptownie zrywając się łóżka.- Co to ma znaczyć?! Ja chce wiedzieć o wszystkim co ma jakikolwiek związek z moją osobą! Nie mam zamiaru tkwić w tej niewiedzy, ponieważ wy „nie możecie”!
- Kochanie, uspokój się. Serio bardzo chcielibyśmy ci o wszystkim powiedzieć, ale nie możemy. Nie mamy takich uprawnie...
- Jesteś naszą królową.- przerwał czerwono włosemu, Azazel. Na jego twarzy można było wyczytać niemal niewidoczny uśmiech.
- Co?!- krzyknęły równo diabły. Lucyfer patrzył na Azazela z tak wielkim otępieniem, że nawet nie mógł logicznie myśleć. Dlaczego on do cholery nic o tym nie wiedział.
- Azazel, choć ze mną na chwilę!- powiedział Lucyfer, wyciągając za ramię diabła, z pokoju.
- O co w tym wszystkim chodzi?
- Mefisto podpisał niefortunną umowę z aniołami. Mówiła ona o tym, że jeżeli któryś z nas, jako demon, nie dotrzyma swojej umowy i osoba zginie, to stanie się królem Piekła. Sprowadziłeś nam władcę.- odpowiedział Azazel z zadowoleniem.
- Co cię tak cieszy? Władza oznacza anarchię w Piekle. Nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej. Myślisz, że ona będzie łagodna? To zabójczyni! Po poznaniu prawdy, że ją wykorzystaliśmy, będzie chciała zemsty. To się źle skończy.- skwitował Lucyfer, łapiąc szybko powietrze.
- Ty ją wykorzystałeś, Lucyferku. To ty poniesiesz porażkę, przez własne niedociągnięcie. A co do mnie, to wiesz jak mówią. Lepiej przyjaźnić się z tym kto ma władzę, wtedy na pewno będziesz bezpieczny.
- Kiedy koronacja?- powiedziała nagle Angela, która pojawiła się obok oniemiałych diabłów. Nie sądzili, że w przeciągu zaledwie paru minut, opanuje sztukę teleportacji. To nie było normalne, że ta dziewczyna tak szybko się uczyła, rzeczy które w gruncie rzeczy takimi prostymi nie były.
- Słucham? Jaka koronacja?- zapytał zszokowany Lucyfer, przypatrując się uważnie dziewczynie. Jej twarz nie była już taka łagodna jak wcześniej. Wydawała się jeszcze mroczniejsza i jeszcze poważniejsza. Zupełnie wyprana z emocji.
- Mam być królową. Królowa zasługuje na godną jej koronację. Czyż nie mam racji, Azazelu?
- Oczywiście, że masz. Powinniśmy zorganizować koronacje. Najlepiej jak najszybciej.
Czerwono włosy spojrzał z wściekłością na Azazela, a jego oczy zapłonęły czerwonymi płomieniami. Był tak zirytowany, że powoli zaczęła się ujawniać jego iście ognista natura. Ogień, który tak bardzo kochał, był nieodłączną częścią jego życia. Nawet symbolem Piekła jest ogień. Tak jak symbolem gniewu.
- Lucyfer uspokój się. Chyba chcesz dobra Angeli?- zapytał Azazel z spokojem w głosie.
- Oczywiście.- wydukał Lucyfer, przez zaciśnięte zęby.- Będzie jak chcesz... królowo.
- No więc dobrze. Czas rozpocząć erę anarchii!

&&&


- Anarchii? Tak powiedziała?- krzyknął, piskliwym głosem mężczyzna. Był dość wysoki, bardzo szczupły, a na jego głowie widniał czarny irokez. Ubrany był w biały, luźny T-shirt, czarną marynarkę z podwiniętymi rękawami, zwykłe ciemne spodnie oraz, charakterystyczne dla niego, zielone conversy. Buzię miał dość ładną, lecz i tak najpiękniejsze były jego oczy. Jasno zielone, z odrobiną żółci,  tak niesamowite, że nie można od nich oderwać wzroku.
- Tak, idioto. Tak powiedziała.- warknął Lucyfer.
- Ale... Ale ja nie sądziłem, że jakikolwiek demon nie dopełni kontraktu. Nie sądziłem, że ty nie dopeł...
- Zamknij się!- krzyknął czerwono włosy, a jego oczy ponownie zapłonęły. Mroczna noc z gwiazdami, zamieniła się w płomienisty pożar.
- Mefistofelesie chyba nie sądziłeś, że kontrakt przyniesie nam jakąkolwiek korzyść. To chyba logiczne, że umowy z aniołami nigdy nie kończą się dobrze. A ty tym bardziej powinieneś być tego całkowicie świadom.- powiedział spokojnie Azazel, patrząc z rozbawieniem na całe zamieszanie.
- Ale, ja nie chciałem. Serio. Myślałem, że dzięki temu...
- Ty nie myślisz! I wiem o tym ja, wie Azazel, wie całe cholerne Piekło. Ty. Nie. Myślisz.- wysyczał ponownie Lucyfer, na którego rękach rozpaliły się płomienie. Był już tak zirytowany całą sytuacją, że w ogóle nad sobą nie panował. Miał bardzo wybuchowy charakter, a Mefisto sprawiał tylko, że cały gniew w nim zawarty, tylko się nasilał.
- Przepraszam...- wyszeptał Mefisto i oddalił się w kąt pokoju. Nie chciał stawać na przeszkodzie, rozwścieczonemu diabłu. To by się mogło skończyć niechcianym pożarem.
Czerwono włosy wstał z krzesła i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Sytuacja rozwinęła się w dość nieoczekiwany sposób, którego nawet on, nie był w stanie przewidzieć. W ogóle nie brał pod uwagę tak strasznego w skutkach, scenariusza. To wszystko może się skończyć zagładą Piekła. A on, pan Piekieł, pierwszy wśród Upadłych, nie mógł nic na to poradzić. Cholerni skrzydlaci. Bardzo dobrze wiedzieli o wrodzonej głupocie Mefistofelesa, a mimo to bez wahania podpisali niekorzystny dla diabłów kontrakt. Niech ich szlag.
- To co teraz? Co zrobimy?- zapytał w końcu Lucyfer, wlepiając wzrok w Azazela.
- Urządzimy naszej księżniczce koronacje. Godną prawdziwej królowej.


Dobrze, dobrze, dobrze. Obiecałam że opublikuje wczoraj, lecz publikacja przeniosła mi się o jeden dzień. Takie zawinienie da się chyba wybaczyć :D W każdym razie póki co nie mam zielonego pojecia kiedy będzie kolejny rozdział,bo nie napisałam go jeszcze do końca, a do tego nie mam pomysłu na dalszą część historii. Mam nadzieję, że przez weekend cos mi do głowy przyjdzie. Czekam na komentarze na temat rozdziału :D